Marek Dąbrowski Marek Dąbrowski
7222
BLOG

Drzazga

Marek Dąbrowski Marek Dąbrowski Polityka Obserwuj notkę 293

Współautorem niniejszej notki jest Kaczazupa
 

Pojawienie się nazwiska Binienda w tytule albo pierwszych zdaniach notki gwarantuje jej miejsce na SG. W tej notce zostaną omówione dwa zagadnienia towarzyszące jego symulacji kolizji skrzydła z brzozą.

DRZAZGA

Od czasu, kiedy ani prof. Artymowiczowi, ani jego niestrudzonemu następcy Fordowi Prefektowi nie udało się donieść fragmentu skrzydła od brzozy pancernej do miejsca spoczynku bez udziału siły nośnej barków pomocników znanego smoleńskiego fotoamatora, koncepcja częściowego uszkodzenia skrzydła w spotkaniu z brzozą pancerną i odpadnięcia potem zaczęła się rozwijać bardzo dynamicznie. Ta koncepcja wymaga usunięcia pewnego problemu, jaki stanowi drzazga, która w jakiś sposób musiała zrobić miejsce skrzydłu, które miało się oddzielić dopiero w chwilę po spotkaniu brzozy na tyle długą aby dała szansę na dolot do miejsca znalezienia. Drzazga ma około metra długości - dalej przyjmiemy, że 0,7m.

Miejsce na skrzydło mogło powstać ma dwa sposoby - przez uchylenie się korony w kierunku lotu lub przez jej podniesienie.


Oszacujmy czas w jakim się to stało. Przecięcie całego nieruchomego pnia to około 0,0055 sekundy. Ale pień ustąpiłby pod naporem skrzydła - z prostych oszacowań wytrzymałości na ściskanie i modułu Younga wychodzi, że o około 0,2 m. Ford wykonał symulację, w której odchylenie sięga 0,8m. Wprawdzie większość tego odchylenia pochodzi od prędkości nadanej mu w czasie spotkania z dźwigarem, ale przyjmijmy tą drugą wartość, co da dłuższy czas zdarzenia i mniejsze prędkości końcowe korony - bo nimi się zajmiemy. Tak więc ten czas to 0,016s. W takim czasie albo korona uchyliła się o odpowiedni kąt albo podskoczyła na stosowną wysokość 0,7m. W obu przypadkach szacować będziemy przybliżając ruch korony przy pomocy ruchu jednostajnie przyspieszonego. Potrzebny nam jest jeszcze model momentu bezwładności korony - niech to będzie pręt o długości 16m. Tyle nie było, a im więcej tym końcowa prędkość mniejsza. Taki pręt zastępujący koronę musi się obrócić wokół środka o 24 stopnie, żeby zostawić 0,7m miejsca. Na końcu tego obrotu nabędzie prędkości 8,5 obrotu na sekundę a jego koniec będzie poruszał się z prędkością grubo przekraczającą dźwięk. Wariant supersonicznego wiatraka nie wyjaśni ostania się drzazgi.

Spróbujmy wobec tego z podskokiem - tu sprawa jest prosta - prędkość końcowa podskoku na wysokość 0,7m w czasie 0,016s to ponad 88 m/s - uwolniliśmy się od zjawisk kosmicznych, mamy odlot w górę z prędkością nieco większą, niż w tym momencie miał samolot. Niestety z prawie taką samą prędkością korona wróciłaby na ziemię i tak by nie wyglądała. Do tego momentu omówiliśmy materiał mniej więcej odpowiadający dwóm notkom Forda i kilku wersjom jednej notki prof. Artymowicza, więc czytelnicy wykształceni na ich notkach powinni udać się na kilkudniową przerwę. My kontynuujemy. Nasi czytelnicy zauważą, że końcówka korony może przyspieszyć co najwyżej do prędkości kątowej nie dającej w miejscu przełomu prędkości liniowej większej niż prędkość skrzydła, więc potrzebny jest jeszcze podskok. Od razu zdradzimy, że najkorzystniejsze energetycznie jest pół obrotu na sekundę i niestety znowu 88m/s - tym razem już nie ponad.Wszędzie przyjmowaliśmy wielkości mocno różniące się od realnych w stronę zmniejszenia prędkości korony po jej oddzieleniu się od pnia, ale nie udało nam się uzyskać realnych wartości - takich, żeby korona znalazła się w pobliżu pnia i nie zdemolowała otoczenia.

Jako podsumowanie tej części niech służy cytat„ciekawe jest, ze wolne tj. statyczne lamanie daje dosc dlugie drzazgi”.
 
SLOT

Zbliżonym i równie tajemniczym zagadnieniem jest przeniknięcie nieuszkodzonego fragmentu slotu przez drzazgę pancernej brzozy tak, że nie tylko nie nosi on śladów uderzenia, ale i wystaje poza oderwaną końcówkę skrzydła. Przypomnijmy sobie tę sytuację: 

Najbardziej egzotyczny pomysł rycerzy Zakonu Pancernej Brzozy, polegający na tym, że slot „owinął się” wokół pancernej brzozy, tworząc dodatkową warstwę chroniącego ją pancerza (smoleński Chobham) i masakrując skrzydło, z litości pominiemy.

O miejscach uderzeń i zachowanych częściach slotów wspominam w notkach „Slot” i „Slot 2”, zatem nie będę tu zbyt szeroko rozwodził się nad pomysłem Komisji Millera, jakoby samolot uderzył skrzydłem w brzozę w odległości 2,7 metra od miejsca jego urwania. Wynika bowiem z tego iż po kolizji leciał prawie bokiem, ale za to slot ocalał:

 

Cóż więc pozostaje? Statyczne zginanie slotu i drzazgi, które było dla niektórych, wzorem Krystyny Prońko, "lekiem na cale zło" raczej odpada, tego mechanizmu już nie przyjmie żaden przytomny profesor-debeściak, nawet jeśli zalapał się na fuchę eksperta w tefałenie.

 Jeśli Jack-Jack Iniemamocny odmówi konsultacji w wyjaśnieniu tego zjawiska, pozostaje  
metafizyczne przeniknięcie ocalałego slotu przez drzazgę.

To chyba najlogiczniejsze wytłumaczenie, którego przekuciem na język nauk ścisłych mógłby zająć się np. inżynier któremu notorycznie myli się wznoszenie z opadaniem w najważniejszych momentach lotu. Po przetarciu szlaku autorską koncepcję inżyniera można sformalizować w języku Python lub w pamięci, albo też na karteluszce, a samo jej końcowe zwizualizowanie to przy tym pryszcz. 


Tak więc nie traćmy nadziei iż wiekopomne dzieło zostanie zwieńczone końcem, na jaki z pewnością zasługuje.

PODSUMOWANIE

Tematy były już na tyle szeroko omówione, że nie powinny budzić kontrowersji - pozostanie drzazgi zamykającej skrzydłu przełom przez brzozę , a tym bardziej nienaruszonego slotu zamykającego brzozie dostęp do uszkodzonych fragmentów toproblemy możliwe do usunięcia jedynie na drodze transportacji. W obecnej chwili można stwierdzić, że wracają na forum S24 razem z nowymi nickami wysłużonej gwardii obrońców Brzozy i Beczki i ich jeszcze bardziej zużytych dawnych nicków. Pojawienie się nowej grupy osób, które zainteresowały się katastrofą w półtora roku po niej i zdołały się tak mocno zaangażować w obronę wersji z raportów MAK i KBWL w momencie, kiedy te znalazły się na równi pochyłej wydaje się trudniejsze do wyjaśnienia niż przenikanie materii. Z ich strony możemy niestety oczekiwać tylko reanimowania teorii dawno obalonych, czy wręcz ośmieszonych - odwracania czasu, kierunku ciążenia i podobnych. Wszystko jedynie po to, aby czytelnicy mieli wrażenie, że w biznesie "kwestionowania ustaleń zespołu Macierewicza" jest ruch.

Wymuszona  edycja, 04.02, godz.14:13

Funkcyjni z MAK/ KBWL LP proszeni są o czytanie ze zrozumieniem i wypowiadanie się wyłącznie w temacie notki.

Dywagacje nt. szczura, pomylenia wysokościomierzy, tunelowania poznawczego 1P, nacisków itp. bzdury będą usuwane bez ostrzeżenia. Macie towarzysze własne blogi żeby poruszać w/w tematy. Jak mi tu który troll będzie wrzeszczał "Dawaj model !" - ekspediuję  ciupasem do Pasadeny z wilczym biletem.

"Przeto nie bójcie się ich: albowiem nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano" Mt 10,26

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka